miasto jak mrowisko

Do mojego śmietnika często zachodzą freeganie zwani też kontenerowcami. W ciągu dnia para mężczyzn z kluczem.
A potem nocny gość, jakby dzielili rewir. Widzę z okna latarkę, fosforyczny blask, czy to na pewno świeci od środka? Długa ręka z zegarkiem na nadgarstku wyjaśnia wszystko. Potem obserwuję jak odchodzi w noc z metalowym prętem, którym pomaga sobie w pracy.

W wersji hipsterskiej miejski śmieciosystem można wspierać poprzez lokalne grupy „Śmieciarka jedzie„. Inspiruje mnie patrzenie na miasto jako na żywą tkankę, w której nieustający proces wymiany, oprócz korzyści dla stron wymieniających się, przy okazji tworzy obieg zamknięty. Nasz kameralny śmietnik podwórkowy (ma dużo wolnego miejsca) pełni rolę punktu wymiany – ja oddaję książki i ubrania, a zabrałam już m.in. donice (na zdjęciu), płaszcz czy garnek do kuchni błotnej, którą chciałabym w to lato stworzyć dla dzieci.

Kolejną grupą działającą w tym ekosystemie są zbieracze puszek. Przedstawiam Wam pana Andrzeja – zbieracza z mojej dzielni, który podzielił się swoją historią.

– Najgorzej jak ktoś się zsika do puszki. Zawsze się zastanawiam jak oni trafiają przez taka mała dziurkę – mówi i nie wyjmuje puszki z kosza.

Pan Andrzej objeżdża na rowerze wszystkie kosze na śmieci. – My zbieracze często jesteśmy obiektem zawiści. Mam sprawę w sądzie od sąsiada, bo przechowuję różne materiały w piwnicy. To prawda, że wśród nas wielu jest alkoholików, a nawet złodziei, ale nie wszyscy.

Pan Andrzej jeździ na rowerze, choć cierpi na zakrzepicę nóg. – Powinienem w łóżku leżeć, ale jeżdżę 4 godziny dziennie na rewirze. Na kolanach mam ortezy. Koronawirus nas się nie trzyma – dodaje.

Rower zbieracza jest obładowany z każdej strony. Z kierownicy zwisają torby z Ikei.

– Mam jeszcze wózeczek. Zbieram, a potem sprzedaję. Dziś znalazłem farby. Teraz zbieram puszki i butelki. Na wiosnę pojadę na Rataje po beton, silikon i inne materiały.

Myślę sobie, że ekosystem miasta tworzy bardzo wielu aktorów. O części wolimy zapominać. Utkwił mi w pamięci fragment książki „Dżej, dżej. Rozmowy z Jackiem Jaśkowiakiem Prezydentem Poznania” Włodzimierza Nowaka i Violetty Szostak: „Pamiętam, jak mnie uderzyły materiały promujące Kopenhagę, bo w folderze było również zdjęcie bezdomnego z takimi foliowymi torebkami na zakupy, a pod zdjęciem podpis, że wspólnotę mieszkańców Kopenhagi tworzą wszyscy, również ci bezdomni.” A Wy patrzycie czasem na miasto jak na mrowisko, w którym każda mrówka ma swoje zadanie?

You may also like

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *